Hel - armata im się marzy, największa na świecie
Poniedziałek, 07-06-2010 Opublikował/a: Urząd Miasta
Liczba wyświetleń: 2073Następna
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Hel - armata im się marzy, największa na świecie
K.Miśdzioł R.Kościelniak
Pracownicy Muzeum Obrony Wybrzeża z Helu wrócili z norweskiego Harstad. Tam znajduje się bateria Adolfkanonen – to cztery największe działa lądowe na świecie. Jedno z nich helanie chcą ustawić u siebie.
Zbudowali je Niemcy w czasie okupacji. Równocześnie identyczna armata została ustawiona w Helu w baterii Schleswig-Holstein. Czyli w fortyfikacji, w której obecnie siedzibę ma właśnie Muzeum Obrony Wybrzeża.
– „Nasze” działo nie doczekało końca wojny, Niemcy przenieśli je na Wał Atlantycki, tam zostało zniszczone podczas inwazji aliantów – przypomina Wojciech Waśkowski, wicedyrektor MOW. – Teraz mamy odrestaurowaną olbrzymią baterię w Helu bez samego działa. I marzy nam się, aby jedną z norweskich, jedynych zachowanych na świecie, sprowadzić do Polski. Byłaby to niesamowita atrakcja dla turystów, nie tylko pasjonatów militariów.
Już sam opis, bliźniaczego do helskiego, norweskiego działa robi wrażenie. Waży ono 170 ton, a długość lufy wynosi 27 metrów.
– Kaliber jest taki, że dorosły człowiek bez problemu w lufie się zmieści – śmieje się Waśkowski. – Nawet chciałem do niej wejść, żeby mieć pamiątkowe zdjęcie. I żałuję, że tego nie zrobiłem.
Tylko jedna z czterech armat Adolfkanonen jest udostępniana zwiedzającym. Pozostałe są zamknięte i właśnie jedną z tych trzech helanie chcieliby sprowadzić do swojego muzeum.
– Norweską fortyfikacją opiekują się starsi panowie i oni chętnie by nam nawet przekazali jedno z nieeksponowanych dział, ale zdajemy sobie sprawę, że takie decyzje muszą zapaść na szczeblu rządowym – przyznaje wicedyrektor MOW. – Powrót wielkiej armaty do Helu nam się marzy, będziemy więc występować np. do ministerstwa kultury.
Helanie liczą na pomoc Fundacji Ochrony Zabytków Militarnych, której szefuje Jan Tarczyński, a honorowy patronat nad nią sprawował prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. To dzięki fundacji i Kaczorowskiemu udało się wpisać na listę zabytków najważniejsze helskie fortyfikacje. A prezydent bardzo chętnie odwiedzał MOW.
Tymczasem helanie zrobili w Norwegii dokładną dokumentację działa. Dostali także od gospodarzy obiektu cenne pamiątki, które przywieźli do helskiego muzeum. To elementy wyposażenia największej lądowej armaty świata. Jest wśród nich np. iglica, która uderzała w pociski wystrzeliwując je w powietrze czy pierścień obrotu armaty.
Pierwszy krok na drodze sprowadzenia z Norwegii działa identycznego jak to, które znajdowało się podczas wojny w Helu został zatem uczyniony.
Historia
W czasie wojny Niemcy wyprodukowali 11 monstrualnych dział kalibru 406 mm. Jedno z nich trafiło do Helu, ale potem zostało przeniesione do Francji. Do czasów obecnych zachowały się tylko cztery armaty w norweskim Harstad, ponieważ nie brały one udziału w walkach. Miały służyć do obrony portu w Narviku. Po wojnie pozbawiona armaty bateria Schleswig-Holstein służyła polskiemu wojsku m.in. jako magazyny. Do rejestru zabytków wpisano ją w 1999 r., a w 2006 dzięki m.in. wsparciu UE udało się obiekt
odrestaurować i otworzyć w nim muzeum.
http://hel.naszemiasto.pl/artykul/441474,hel-armata-im-sie-marzy-najwieksza-na-swiecie,id,t.html
K.Miśdzioł R.Kościelniak
Pracownicy Muzeum Obrony Wybrzeża z Helu wrócili z norweskiego Harstad. Tam znajduje się bateria Adolfkanonen – to cztery największe działa lądowe na świecie. Jedno z nich helanie chcą ustawić u siebie.
Zbudowali je Niemcy w czasie okupacji. Równocześnie identyczna armata została ustawiona w Helu w baterii Schleswig-Holstein. Czyli w fortyfikacji, w której obecnie siedzibę ma właśnie Muzeum Obrony Wybrzeża.
– „Nasze” działo nie doczekało końca wojny, Niemcy przenieśli je na Wał Atlantycki, tam zostało zniszczone podczas inwazji aliantów – przypomina Wojciech Waśkowski, wicedyrektor MOW. – Teraz mamy odrestaurowaną olbrzymią baterię w Helu bez samego działa. I marzy nam się, aby jedną z norweskich, jedynych zachowanych na świecie, sprowadzić do Polski. Byłaby to niesamowita atrakcja dla turystów, nie tylko pasjonatów militariów.
Już sam opis, bliźniaczego do helskiego, norweskiego działa robi wrażenie. Waży ono 170 ton, a długość lufy wynosi 27 metrów.
– Kaliber jest taki, że dorosły człowiek bez problemu w lufie się zmieści – śmieje się Waśkowski. – Nawet chciałem do niej wejść, żeby mieć pamiątkowe zdjęcie. I żałuję, że tego nie zrobiłem.
Tylko jedna z czterech armat Adolfkanonen jest udostępniana zwiedzającym. Pozostałe są zamknięte i właśnie jedną z tych trzech helanie chcieliby sprowadzić do swojego muzeum.
– Norweską fortyfikacją opiekują się starsi panowie i oni chętnie by nam nawet przekazali jedno z nieeksponowanych dział, ale zdajemy sobie sprawę, że takie decyzje muszą zapaść na szczeblu rządowym – przyznaje wicedyrektor MOW. – Powrót wielkiej armaty do Helu nam się marzy, będziemy więc występować np. do ministerstwa kultury.
Helanie liczą na pomoc Fundacji Ochrony Zabytków Militarnych, której szefuje Jan Tarczyński, a honorowy patronat nad nią sprawował prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. To dzięki fundacji i Kaczorowskiemu udało się wpisać na listę zabytków najważniejsze helskie fortyfikacje. A prezydent bardzo chętnie odwiedzał MOW.
Tymczasem helanie zrobili w Norwegii dokładną dokumentację działa. Dostali także od gospodarzy obiektu cenne pamiątki, które przywieźli do helskiego muzeum. To elementy wyposażenia największej lądowej armaty świata. Jest wśród nich np. iglica, która uderzała w pociski wystrzeliwując je w powietrze czy pierścień obrotu armaty.
Pierwszy krok na drodze sprowadzenia z Norwegii działa identycznego jak to, które znajdowało się podczas wojny w Helu został zatem uczyniony.
Historia
W czasie wojny Niemcy wyprodukowali 11 monstrualnych dział kalibru 406 mm. Jedno z nich trafiło do Helu, ale potem zostało przeniesione do Francji. Do czasów obecnych zachowały się tylko cztery armaty w norweskim Harstad, ponieważ nie brały one udziału w walkach. Miały służyć do obrony portu w Narviku. Po wojnie pozbawiona armaty bateria Schleswig-Holstein służyła polskiemu wojsku m.in. jako magazyny. Do rejestru zabytków wpisano ją w 1999 r., a w 2006 dzięki m.in. wsparciu UE udało się obiekt
odrestaurować i otworzyć w nim muzeum.
http://hel.naszemiasto.pl/artykul/441474,hel-armata-im-sie-marzy-najwieksza-na-swiecie,id,t.html