Turysta dzwoni do policji na Pomorzu często zupełnie niepotrzebnie
Poniedziałek, 09-08-2010 Opublikował/a: Urząd Miasta
Liczba wyświetleń: 2094Następna
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Turysta dzwoni do policji na Pomorzu często zupełnie niepotrzebnie
Krzysztof Miśdzioł
Mewy atakują ludzi na dachu budynku. Przyjedźcie pod bankomat i obmacajcie mnie.
Przerażające, bardzo ważne i pilne, ale czasem zupełnie niezrozumiałe bądź osobliwe zgłoszenia odbierają od turystów oficerowie dyżurni nad morzem podczas wakacji. Sprawdziliśmy, z jakimi historiami ludzie dzwonią do komisariatów w najbardziej tłumnie odwiedzanym w sezonie przez wczasowiczów powiecie puckim.
Okazuje się, że niekiedy telefony alarmowe brzmią jak wyjęte z nowej wersji słynnego thrillera Alfreda Hitchcocka pt. "Ptaki".
- Na dachu budynku mewy atakują pracowników technicznych! - alarmował mocno zaniepokojony obywatel, proszący telefonicznie o pomoc policję.
Na szczęście - sądząc przynajmniej po braku późniejszego zgłoszenia masakry - owi pracownicy musieli bohatersko stawić opór i zażegnali złowieszczy atak fruwających napastników. Nie wiadomo natomiast, jak było z ich odzieżą roboczą, bo turyści często się skarżą, że bezczelne mewy latają akurat nad nimi i załatwiają się na ubrania wczasowiczów, którzy przecież nad morze przyjechali na odpoczynek, a nie aby prać odzież.
Są jednak osoby, którym los zwierząt leży na sercu. Na dodatek zdaje im się, że policji również: - Na plaży znajduje się młody kormoran, który cierpi - powiadomił ktoś zatroskany oficera dyżurnego. Ale dlaczego ptak cierpi? "Bo ma płaski dziób jak łabędź".
Wracając jednak do estetów dbających nie tylko o swoją odzież, ale i ogólnie o higienę. Pod numerami 999 lub 112 zdarzyło się również w powiecie puckim odbierać apele o interwencję... sanitarną?
- Do dyżurnego w komisariacie zadzwonił pan z pytaniem: "Proszę pana o informację, gdzie są służby, które mogłyby zdezynfekować bankomat, bo przede mną używała go tłusta pani, a ja się brzydzę korzystać z urządzenia po niej" - opowiada nam Łukasz Dettlaff, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
Łukasz Dettlaff przyznaje zresztą, że bankomaty są często obiektem zainteresowań wypoczywających turystów. Wśród nich są wygodnisie, którzy się domagają od policji stanowczych wyjaśnień. Jednym z nich był jegomość, który w komisariacie dociekał, dlaczego na plaży nie ma... bankomatów.
- Powinny być na plaży, gdyż teraz chcąc z nich skorzystać, zmuszony jestem iść do miasta - tłumaczył racjonalnie swoje niewygody wczasowicz.
Funkcjonariuszom najbardziej w pamięci utkwiła jednak pani, która zadzwoniła z błaganiem o interwencję polegającą na... obszukaniu jej.
- Przyjedźcie pod bankomat, obmacajcie mnie i sprawdźcie, czy mam przy sobie pieniądze - domagała się dzwoniąca na telefon alarmowy kobieta.
Okazało się, że wczasowiczka korzystała z bankomatu, ale urządzenie nie wydało jej pieniędzy. Obawiała się, że nikt jej nie uwierzy, że dokonała transakcji, a pieniędzy nie otrzymała. Stąd najwyraźniej uznała, że funkcjonariusze będą wiarygodnymi świadkami, którzy rozpoznają dowody rzeczowe na miejscu...
Turyści dają się we znaki oficerom dyżurnym nie tylko w sezonie letnim. Dzwonią bowiem do komisariatów i dopytują się o poradę, gdzie się konkretnie wybrać na urlop.
Kiedy funkcjonariusze tłumaczą, że nie są od doradzania w takich sprawach, słyszą często głosy oburzenia: - Jak to, przecież wy najlepiej się orientujecie, gdzie okolica jest spokojna, a gdzie tętni nocne życie i można się dobrze zabawić!
Policja ostrzega
Policja przypomina, że pod numery 112, 997, a także pod pozostałe alarmowe należy dzwonić tylko wówczas, gdy zaistniała sytuacja stwarza realne zagrożenie dla życia, zdrowia ludzkiego lub mienia.
Wykonywanie połączeń pod wskazane numery alarmowe bez potrzeby i uzasadnienia powoduje blokowanie linii osobom, które mogą potrzebować natychmiastowej pomocy, a także jest zagrożone wynikającymi z prawa sankcjami karnymi.
Źródło: http://hel.naszemiasto.pl/