Urzędnicy w sądzie w sprawy afery gruntowej na Helu. Dziennik Bałtycki
Piątek, 27-11-2009 Opublikował/a: Urząd Miasta
Liczba wyświetleń: 2435Następna
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Urzędnicy w sądzie w sprawy afery gruntowej na Helu
Dziennik Bałtycki - wydanie z dnia 27.11.2009 r.
K. Miśdzioł, R. Kościelniak
Na ławie oskarżonych zasiadają - zawieszony obecnie burmistrz Helu Mirosław Wądołowski oraz była posłanka Platformy Obywatelskiej Beata Sawicka. Oboje mieli wziąć łapówki od agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którzy podawali się za biznesmenów.
Funkcjonariusze udawali zainteresowanie atrakcyjną działką przy ul. Leśnej w pobliżu cypla, a Wądołowski miał wziąć 150 tys. zł oraz wartościowy zegarek za ustawienie przyszłego przetargu na tę nieruchomość. Najpierw przed sądem składała wyjaśnienia Sawicka. Wądołowski odmówił i zapowiadał, że będzie się wypowiadał w miarę przedstawiania kolejnych dowodów. Po przesłuchaniu m.in. koleżanek Sawickiej, przyszła pora na helan.
Jako pierwszy w poniedziałek zeznawał Marek Dykta, sekretarz miasta Helu. Urzędnik składał wyjaśnienia przez dwie i pół godziny. Szczegółowo musiał opisywać m.in. historię przygotowania do sprzedaży nieruchomości przy ul. Leśnej, którą to właśnie interesowali się "biznesmeni". Miasto przejęło ją od Straży Granicznej i chciało sprzedać, przekwaterowując tamtejszych lokatorów. Ci się na to nie godzili. Konflikt ciągnął się kilka lat, aż doszło do porozumienia między burmistrzem Wądołowskim a mieszkańcami. Zdecydowano o podziale działki na mniejsze, tak aby lokatorzy mogli się uwłaszczyć, a wydzielony grunt miasto zamierza sprzedać pod zabudowę mieszkaniowo-turystyczną.
- Wcześniej liczyliśmy na sprzedaż tej nieruchomości w całości za jakieś 15-30 mln zł, teraz prognozujemy, że uda się ją zbyć za 8 mln zł - tłumaczy Marek Dykta.
Sekretarz miasta opowiadał też przed sądem o praktykach wzajemnego wymieniania upominków między samorządowcami a odwiedzającymi Hel przedsiębiorcami, potencjalnymi inwestorami. Przyznał, że przyjmowano różne gadżety, niektóre w torebkach, do których nawet od razu nie zaglądano. Tak samo helanie swoim gościom wręczali przygotowane wcześniej torebki z prezentami.
- Dla lepszych gości mieliśmy zwykle album o rezydencji prezydenta, były też poduszki w formie foczek i buteleczki z bursztynem - mówi Dykta.
Przypomnijmy, że burmistrz Wądołowski tłumaczył, że wręczony mu najpierw zegarek miał być właśnie firmowym gadżetem i nie zdawał sobie sprawy z jego wartości (kilka tys. zł). Do wręczonej mu teczki ze 150 tys. zł miał natomiast nawet nie zaglądać, bo po chwili został zatrzymany. Sąd wezwał też obecnego burmistrza Jarosława Pałkowskiego (wcześniej zastępcę Wądołowskiego).