PL EN DE
herb.png
Hel-poczatek_polski.png
Nasz morski śmietnik, Gazeta Wyborcza 22-23.08.2009
Niedziela, 23-08-2009 Opublikował/a: Urząd Miasta Liczba wyświetleń: 2898
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się

Do Bałtyku co roku trafiają setki kilogramów plastikowych butelek i kubków, w wakacje plażowicze wciskają w piasek na Helu miliony niedopałków. Dlaczego w domu Polacy są ekologami i próbują segregować śmieci, a nad wodą i na plaży bez problemu się ich pozbywają ?.

Mało który plażowy imprezowicz zdaje sobie sprawę z tego, że wrzucona przez niego do wody puszka po piwie zostanie tam jeszcze od 200 do 500 lat. A niefrasobliwie wyrzucony w fale zużyty bilet autobusowy może dryfować nawet miesiąc zanim się rozpuści. I, że jest szansa, że plastikową butelkę po coli nasi potomkowie wyłowią jeszcze za mniej więcej 450 lat. -Ludzie nie mają świadomości, że te śmieci zalegają w przyrodzie latami. Np. plastikowa butelka rozcierana falami o plażowy piasek zaczyna się kruszyć i zamienia w pył. Ale to, że ginie nam z oczu nie znaczy, że znika. Bo plastikowy proszek potem wdychamy, albo zjadamy razem z rybami. Zdarzyło nam się już trafić na ryby, które połknęły papierosowe kipy albo kawałki foliowych worków - mówi prof. Krzysztof Skóra, szef Stacji Morskiej UG w Helu. - Rzecz w tym, że w domu wszyscy są ekologami i czasem nawet próbują segregować śmieci, tymczasem nad wodą i na plaży wielu z nas bez problemu pozbywa się odpadków. A przecież w mieście raczej nikt nie wyrzuca śmieci wprost na ulicę, a tutaj do lasu czy na wydmy trafiają całe worki. Ludzie myślą, że jak ktoś wyrzuci papierek to nic się nie stanie. Problem w tym, że jak ten papierek wyrzuci sto osób, to już się zrobi śmietnisko. Obserwujemy skumulowany efekt.- wyjaśnia Skóra.

Z badań wynika, że ze wszystkich morskich śmieci, tylko 15 proc. leży na plaży, 15 proc. unosi się na wodzie a znakomita większość, czyli 70 proc. zalega na jego dnie. Czyli to, co widzimy to zaledwie ułamek problemu. Ale szkodliwe są także te śmieci, które w powszechnej opinii są "naturalne". - Czyli miliony wyrzucanych ogryzków, kanapki, hot-dogi, niedojedzone frytki a nawet odchody, które ludzie zostawiają na wydmach. Bo one użyźnią piasek na plaży, który nie powinien być żyzny. Potem na wydmach pojawia się roślinność, której nie powinno tu być - mówi Skóra.

REKLAMY GOOGLE
Teraz Domena za 0,00 zł
oraz telefon komórkowy w prezencie. Promocja Serwer z trzema prezentami
www.domeny.pl
Na długiej liście ludzkich występków czołowe miejsce zajmują potłuczone szklane butelki. Bo nie dość, że kaleczą plażowiczów i żeglarzy, to mogą być śmiertelnym zagrożeniem dla zwierząt. Podobnie jak dryfujące, podarte sieci rybackie. - Stare sieci robione był z bawełny, kiedy nawet rybak je wyrzucił, gniły i po kilku tygodniach się rozkładały - wyjaśnia Krzysztof Skóra. - Nowe wyrabiane są z materiałów sztucznych i już się tak szybko nie rozkładają. Pływają i niestety wciąż łowią. Są niebezpieczne dla ptaków, które się w nie zaplątują, ryb. Ale również ludzi - kąpiących się, nurków, jachtów i łódek motorowych.

Właśnie zakończyła się międzynarodowa akcja sprzątania Bałtyku, a wkrótce, już we wrześniu, rusza kolejna: Sprzątanie Świata. Ale Hel, oprócz porządkowania plaż na półwyspie, również innymi drogami stara się walczyć z niefrasobliwymi letnikami. Stacja Morska wspólnie z helskim magistratem przygotowała materiały informacyjne o szkodliwości śmieci. Można je znaleźć w punktach turystycznych, sklepikach i barach. - Ludzi trzeba informować, a jeśli to nie wystarczy to edukować, inaczej problem nie zniknie - dodaje Skóra.


Wyślij link mailem
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
g+.png
yo.jpg
newsletter-left.jpg
wirus.jpg
kamery-left.jpg
pogoda-left.jpg
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Nd
 
1
2
3
4
5
6
 
1
2
3
4
5
6