"Bryza"pieknie poszla wczoraj na dno zatoki"Dziennik Bałtycki, 17.08.2009
Poniedziałek, 17-08-2009 Opublikował/a: Urząd Miasta
Liczba wyświetleń: 3001Następna
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Zatopienie kutra łącznikowego K-18 "Bryza" przyciągnęło w niedzielę do Helu ogromne tłumy
Oblegane były falochron portu, plaża i tarasy Muzeum Rybołówstwa oraz fokarium. A na wodzie w pobliżu miejsca pojawiło się kilkadziesiąt większych i mniejszych łodzi z widzami na pokładzie. Z jednej z takich jednostek całe wydarzenie, pierwszy raz odbywające się w Polsce, podziwiała prezydentowa Maria Kaczyńska.
- Jestem pod wrażeniem - powiedziała nam na gorąco Pierwsza Dama. - Te emocje udzieliły się także i mnie. Zdziwiłam się, że tak szybko statek znalazł się pod wodą.
Niektórym łezka kręciła się jednak w oku.
- Pływało się "Bryzą", jeszcze w latach siedemdziesiątych na zakupy do Trójmiasta. Zawsze w czwartki. A teraz nasza "pietruszka" tonie... - mówiła nam wczoraj helska radna Grażyna Janiak.
- A kiedy była taka zima, że Hel był praktycznie odcięty od świata, do właśnie "Bryza" dowoziła żywność dla miasta - dodawała Grażyna Michniewicz-Borkowska, komendant helskiego hufca.
Marynarze, którzy kiedyś służyli na kutrze, trzymali fason: - Teraz będzie on dalej służył, tylko już nurkom dla rekreacji.
Operacja zaczęła się wczoraj już o godz. 11. Wtedy to cumującą przy wejściu do portu rybackiego "Bryzę" podczepiono burta w burtę do statku "Ocean", który powoli przetransportował jednostkę na miejsce zatopienia.
- "Bryza" nie mogłaby zostać inaczej holowana, bo po wyjęciu z niej wszystkich urządzeń straciła stateczność - tłumaczył Grzegorz Bernaciak, szef Bałtyckiego Przedsiębiorstwa Nurkowego Explorer, które było odpowiedzialne za całą akcję.
Po przybyciu na miejsce nurkowie otworzyli zawory w dnie i "Bryza" zaczęła powoli nabierać wodę.
Pełno pracy mieli funkcjonariusze Urzędu Morskiego, którzy motorówka musieli co chwilę przeganiać jednostki z gapiami poza "strefę zero". Kiedy nurkowie ewakuowali się z pokładu kutra łącznikowego, operacja zatapiania gwałtownie przyśpieszyła. Jednostka przechyliła się już bowiem na stronę dziobu i woda zaczęła się dostawać do środka przez specjalnie wycięte wcześniej otwory. Teraz to już była tylko kwestia sekund. Około godz. 13.20 kadłub całkowicie zniknął pod wodą, żegnany syrenami.
Podwodna atrakcja półwyspu
Operację przygotowywano półtora roku.Miasto kupiło jednostkę pomocniczą Marynarki Wojennej, aby ją odsadzić na dnie i przyciągnąć do Helu miłośników rekreacyjnego nurkowania.
Niedługo po niedzielnym zatopieniu pod wodę zeszli nurkowie, aby sprawdzić, jak udała się operacja. - Idealnie - zapewniał nas na gorąco Marek Dykta sekretaz miasta Helu. - "Bryza" zaryła się cięższą rufą w dnie na głębokości 20,9 metra. Najwyższy punkt statku jest na głębokości 10,9 m. Dla nurków to doskonałe położenie.
Podwodne badania przeprowadzi teraz Urząd Morski i wyda pozwolenie na rekreacyjne nurkowanie we wraku.
Film z zatopienia "Bryzy" można oglądać w internecie w naszych serwisach
Oblegane były falochron portu, plaża i tarasy Muzeum Rybołówstwa oraz fokarium. A na wodzie w pobliżu miejsca pojawiło się kilkadziesiąt większych i mniejszych łodzi z widzami na pokładzie. Z jednej z takich jednostek całe wydarzenie, pierwszy raz odbywające się w Polsce, podziwiała prezydentowa Maria Kaczyńska.
- Jestem pod wrażeniem - powiedziała nam na gorąco Pierwsza Dama. - Te emocje udzieliły się także i mnie. Zdziwiłam się, że tak szybko statek znalazł się pod wodą.
Niektórym łezka kręciła się jednak w oku.
- Pływało się "Bryzą", jeszcze w latach siedemdziesiątych na zakupy do Trójmiasta. Zawsze w czwartki. A teraz nasza "pietruszka" tonie... - mówiła nam wczoraj helska radna Grażyna Janiak.
- A kiedy była taka zima, że Hel był praktycznie odcięty od świata, do właśnie "Bryza" dowoziła żywność dla miasta - dodawała Grażyna Michniewicz-Borkowska, komendant helskiego hufca.
Marynarze, którzy kiedyś służyli na kutrze, trzymali fason: - Teraz będzie on dalej służył, tylko już nurkom dla rekreacji.
Operacja zaczęła się wczoraj już o godz. 11. Wtedy to cumującą przy wejściu do portu rybackiego "Bryzę" podczepiono burta w burtę do statku "Ocean", który powoli przetransportował jednostkę na miejsce zatopienia.
- "Bryza" nie mogłaby zostać inaczej holowana, bo po wyjęciu z niej wszystkich urządzeń straciła stateczność - tłumaczył Grzegorz Bernaciak, szef Bałtyckiego Przedsiębiorstwa Nurkowego Explorer, które było odpowiedzialne za całą akcję.
Po przybyciu na miejsce nurkowie otworzyli zawory w dnie i "Bryza" zaczęła powoli nabierać wodę.
Pełno pracy mieli funkcjonariusze Urzędu Morskiego, którzy motorówka musieli co chwilę przeganiać jednostki z gapiami poza "strefę zero". Kiedy nurkowie ewakuowali się z pokładu kutra łącznikowego, operacja zatapiania gwałtownie przyśpieszyła. Jednostka przechyliła się już bowiem na stronę dziobu i woda zaczęła się dostawać do środka przez specjalnie wycięte wcześniej otwory. Teraz to już była tylko kwestia sekund. Około godz. 13.20 kadłub całkowicie zniknął pod wodą, żegnany syrenami.
Podwodna atrakcja półwyspu
Operację przygotowywano półtora roku.Miasto kupiło jednostkę pomocniczą Marynarki Wojennej, aby ją odsadzić na dnie i przyciągnąć do Helu miłośników rekreacyjnego nurkowania.
Niedługo po niedzielnym zatopieniu pod wodę zeszli nurkowie, aby sprawdzić, jak udała się operacja. - Idealnie - zapewniał nas na gorąco Marek Dykta sekretaz miasta Helu. - "Bryza" zaryła się cięższą rufą w dnie na głębokości 20,9 metra. Najwyższy punkt statku jest na głębokości 10,9 m. Dla nurków to doskonałe położenie.
Podwodne badania przeprowadzi teraz Urząd Morski i wyda pozwolenie na rekreacyjne nurkowanie we wraku.
Film z zatopienia "Bryzy" można oglądać w internecie w naszych serwisach