Nie udało się sprzedać działek na Helu, nie będzie pieniędzy na kanalizację?
Czwartek, 31-12-2009 Opublikował/a: Urząd Miasta
Liczba wyświetleń: 2537Następna
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Nie udało się sprzedać działek na Helu, nie będzie pieniędzy na kanalizację?
Krzysztof Miśdzioł
Dziennik Bałtycki 31.12.2009
Dziennik Bałtycki 31.12.2009
Nie udało się sprzedać dwóch działek przy ul. Dworcowej, które miały wesprzeć budżet miasta. Pieniądze są potrzebne, bo Hel otrzymał bardzo dużą dotację ze środków unijnych na budowę, praktycznie od nowa, kanalizacji wodno-ściekowej. A to oznacza, że gmina musi mieć wkład własny w tę inwestycję.
- Niestety, na przetarg nie zgłosił sie żaden zainteresowany - przyznaje Marek Dykta, sekretarz miasta Helu. - Bessa na rynku nieruchomości dotknęła także i nas...
Każda z dwóch oferowanych działek miała cenę wywoławczą 2,5 mln zł. Jeszcze dwa lata temu podobnej wielkości grunty helanom udawało się sprzedać za kwoty dwukrotnie wyższe.
Skąd zatem wziąć pieniądze na budowę kanalizacji? Unia Europejska dofinansowała ten projekt w wysokości 37 mln zł. W grudniu helscy radni uchwalili przyszłoroczny budżet, a w nim zapisano dochody ze sprzedaży jeszcze jednej nieruchomości. To słynna działka przy ul. Leśnej. Ta, którą interesowali się "biznesmeni", którzy potem okazali się funkcjonariuszami Centralnego Biura Antykorupcyjnego. To miejsce często pojawia się w trakcie procesu zawieszonego burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego i byłej posłanki PO Beaty Sawickiej. Czy ten rozgłos pomoże samorządowcom w znalezieniu oferenta?
- Nie jesteśmy w sytuacji pod ścianą, jeśli nie znajdą się kupcy, możemy poczekać z kolejnymi przetargami na sprzedaż naszych działek - twierdzi Marek Dykta. - Musi kiedyś wrócić hossa, a do tego czasu może lepiej zaciągnąć kredyt? Przecież jeśli dostaniemy dobre pieniądze za nieruchomości, to wyjdzie taniej opłacić z nich odsetki bankowe, niż teraz pozbywać się słynnego gruntu przy ul. Leśnej za półdarmo.
Działka, którą interesował się "Polski James Bond" czyli agent Tomek, ma pójść pod młotek w przyszłym roku z ceną wywoławczą 8 mln zł. I w takiej właśnie kwocie zapisano spodziewany przychód z tej nieruchomości w budżecie Helu na rok 2010.
Tymczasem Andrzej Buliński, mieszkaniec Helu, wystosował pismo do Rady Miasta. Zwraca się w nim o zmianę przyszłorocznego budżetu. Uważa, że nie ma szans na sprzedanie zaplanowanych działek czy choćby uzyskanie z nich odpowiedniej kwoty zapisanej w planie finansowym. Alternatywą mogłoby być zadłużenie miasta przez wzięcie kredytu, a to oznacza niebezpieczeństwo dla samorządu.
- Do gminy mógłby wkroczyć komisarz - ostrzega Andrzej Buliński.
Pismo nie zdążyło trafić do radnych na sesji budżetowej - poinformował nas sekretarz miasta. Ale on sam je zna i uspokaja: - Naprawdę nie ma sytuacji zagrożenia. Najwcześniej wiosną zaczną się procedury przetargowe, cała inwestycja związana z budową kanalizacji nie ruszy na raz - tłumaczy Marek Dykta. - Płatności też nie są wykonywane z góry, tylko w miarę kończenia poszczególnych etapów inwestycji.
Andrzej Buliński poinformował nas też, że z podobnym zapytaniem o helski budżet wystąpił do Regionalnej Izby Rozrachunkowej.
Nie tylko miasto ma problemy ze zbyciem swego mienia. Już kilka razy duże działki po byłych jednostkach wojskowych w Helu usiłowała sprzedać Agencja Mienia Wojskowego. Bez rezultatu. Na początku przyszłego roku po raz kolejny pod młotek ma pójść nieruchomość przy ul. Przybyszewskiego. Przetarg wyznaczono na 12 stycznia w gdyńskiej siedzibie AMW, a cena wywoławcza wynosi 42,5 mln zł. Początkowo za tę działkę Agencja chciała co najmniej 50 mln zł.