Samorządowcy i mieszkańcy nie chcą foczego rezerwatu na Zatoce Puckiej
Środa, 20-01-2010 Opublikował/a: Urząd Miasta
Liczba wyświetleń: 2575Następna
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Samorządowcy i mieszkańcy nie chcą foczego rezerwatu na Zatoce Puckiej
Dziennik Bałtycki 20.01.2010
Piotr Niemkiewicz, Roman Kościelniak
Piotr Niemkiewicz, Roman Kościelniak
Samorządowcy i mieszkańcy nie chcą foczego rezerwatu na Zatoce Puckiej. A to nowy pomysł naukowców i przyrodników, który miałby wprowadzić m.in. ograniczenia ruchu na wodach popularnego akwenu.
Rezerwat miałby powstać na Ryfie Mew, czyli piaszczystej łasze pośrodku zatoki, przecinającej ją z północy na południe, mniej więcej na wysokości Kuźnicy i Rewy.
- Pytałem rybaków, czy widzieli na Ryfie foki - mówi Tyberiusz Narkowicz, burmistrz Jastarni. - Potwierdzili to, co sam wiedziałem: od lat żadnej tu nie było. Natomiast są na Bałtyku i przy ujściu Wisły. Przy ujściu sam ją kiedyś widziałem z pokładu jachtu.
Powodem zaliczenia Ryfu Mew do obszarów szczególnie chronionych ma być konieczność ochrony fok, którym wysepka ma służyć jako miejsce odpoczynku - podnoszą naukowcy. I przypominają, że przecież foki w zatoce kiedyś żyły.
Stworzenia rezerwatu obawiają się nie tylko rybacy, lecz i kwaterodawcy. Każdy z nich może stracić źródło dochodów. Liczba potencjalnych oponentów jest większa: właściciele kempingów, nurkowie, surferzy, żeglarze...
- Ludzie obawiają się, że nikt nie będzie chciał przyjeżdżać do nas, skoro nie będzie można spokojnie wypłynąć na zatokę - mówi Adam Miklaszewicz, przewodniczący Rady Gminy Kosakowo.
Dziś w Gdyni o problemie dyskutować będą samorządowcy znad zatoki, naukowcy i przedstawiciele Urzędu Morskiego.
- Podobno przeprowadzono jakieś badania dotyczące fok, ale nikt nie widział ich wyników, więc jaka to transparentność? - piekli się wójt Tadeusz Puszkarczuk. - Nikt też nas nie zapytał o zdanie. A to skandal.
Prof. Krzysztof E. Skóra, twórca fokarium, jest zwolennikiem wydzielenia rezerwatu. Kieruje jednak nas do do Urzędu Morskiego. - Stacja Morska nie ma uprawnień do wyznaczania rezerwatu na zatoce - podkreśla.- Decyzję podejmuje dyrektor UM w Gdyni.
Tymczasem przedstawiciele UM wskazują, że na wodzie nie wolno tworzyć rezerwatów.
Pod samorządowym protestem już podpisali się przedstawiciele miasta i gminy Puck, starostwa puckiego i Władysławowa. Dziś parafować go mają helanie, kosakowianie i gdynianie. Równolegle zbierane są podpisy mieszkańców. W ostatnią niedzielę do poparcia zachęcał wiernych także proboszcz parafii w Chałupach, ks. Zygfryd Leżański. Skąd ten opór w powiecie, który sporo zawdzięcza i może zawdzięczać fokom? To tu wszak istnieje helskie fokarium, jedna z największych lądowych atrakcji nad morzem. A w Rzucewie ma powstać rekonstrukcja osady łowców fok sprzed 3 tys. lat.
- Teraz nad zatoką ludzie utrzymują się z czegoś innego - przekonuje wójt Puszkarczuk.
Narkowicz mówi, że zatoka to nie akwen dla fok. I przytacza opinie naukowców, według których w północnych rejonach Bałtyku żyją wystarczające ilości tych zwierząt. - Nie my jednak mamy rozstrzygać o rozwiązaniu problemu, więc proponujemy, by sprawą zajęła się Krajowa Rada Morza przy Polskiej Akademii Nauk - podpowiada. Jej członkiem jest także prof. Skóra.
Rezerwat miałby powstać na Ryfie Mew, czyli piaszczystej łasze pośrodku zatoki, przecinającej ją z północy na południe, mniej więcej na wysokości Kuźnicy i Rewy.
- Pytałem rybaków, czy widzieli na Ryfie foki - mówi Tyberiusz Narkowicz, burmistrz Jastarni. - Potwierdzili to, co sam wiedziałem: od lat żadnej tu nie było. Natomiast są na Bałtyku i przy ujściu Wisły. Przy ujściu sam ją kiedyś widziałem z pokładu jachtu.
Powodem zaliczenia Ryfu Mew do obszarów szczególnie chronionych ma być konieczność ochrony fok, którym wysepka ma służyć jako miejsce odpoczynku - podnoszą naukowcy. I przypominają, że przecież foki w zatoce kiedyś żyły.
Stworzenia rezerwatu obawiają się nie tylko rybacy, lecz i kwaterodawcy. Każdy z nich może stracić źródło dochodów. Liczba potencjalnych oponentów jest większa: właściciele kempingów, nurkowie, surferzy, żeglarze...
- Ludzie obawiają się, że nikt nie będzie chciał przyjeżdżać do nas, skoro nie będzie można spokojnie wypłynąć na zatokę - mówi Adam Miklaszewicz, przewodniczący Rady Gminy Kosakowo.
Dziś w Gdyni o problemie dyskutować będą samorządowcy znad zatoki, naukowcy i przedstawiciele Urzędu Morskiego.
- Podobno przeprowadzono jakieś badania dotyczące fok, ale nikt nie widział ich wyników, więc jaka to transparentność? - piekli się wójt Tadeusz Puszkarczuk. - Nikt też nas nie zapytał o zdanie. A to skandal.
Prof. Krzysztof E. Skóra, twórca fokarium, jest zwolennikiem wydzielenia rezerwatu. Kieruje jednak nas do do Urzędu Morskiego. - Stacja Morska nie ma uprawnień do wyznaczania rezerwatu na zatoce - podkreśla.- Decyzję podejmuje dyrektor UM w Gdyni.
Tymczasem przedstawiciele UM wskazują, że na wodzie nie wolno tworzyć rezerwatów.
Pod samorządowym protestem już podpisali się przedstawiciele miasta i gminy Puck, starostwa puckiego i Władysławowa. Dziś parafować go mają helanie, kosakowianie i gdynianie. Równolegle zbierane są podpisy mieszkańców. W ostatnią niedzielę do poparcia zachęcał wiernych także proboszcz parafii w Chałupach, ks. Zygfryd Leżański. Skąd ten opór w powiecie, który sporo zawdzięcza i może zawdzięczać fokom? To tu wszak istnieje helskie fokarium, jedna z największych lądowych atrakcji nad morzem. A w Rzucewie ma powstać rekonstrukcja osady łowców fok sprzed 3 tys. lat.
- Teraz nad zatoką ludzie utrzymują się z czegoś innego - przekonuje wójt Puszkarczuk.
Narkowicz mówi, że zatoka to nie akwen dla fok. I przytacza opinie naukowców, według których w północnych rejonach Bałtyku żyją wystarczające ilości tych zwierząt. - Nie my jednak mamy rozstrzygać o rozwiązaniu problemu, więc proponujemy, by sprawą zajęła się Krajowa Rada Morza przy Polskiej Akademii Nauk - podpowiada. Jej członkiem jest także prof. Skóra.