– Drugie i trzecie pokolenia tych, którzy z nami szli na początku już teraz wędruje – nie bez dumy mówi ks. prof. Jan Perszon, kierownik i opiekun kaszubskiej pielgrzymki.


Pątnicy pierwszego dnia doszli do sanktuarium w Swarzewie. I każdy krótki postój wykorzystywali na podreperowanie sił oraz... sen. To akurat nic dziwnego, bo wśród pielgrzymów sporo było osób, które musiały wstać o godz. 4 rano, by dotrzeć do Helu. Wśród nich np. Dorota Hinz, Sebastian Schroeder i Łukasz Szymanowski z Kielna.

Albo mama i syn, czyli Małgorzata i Mariusz z kociewskiego Pinczyna. Oboje wiele razy szli już z pątniczą grupą do Jasnej Góry. Mama teraz wędruje po raz 16, syn - czwarty. Ale ani jedno ani drugie nie narzeka, bo:

– Każda pielgrzymka jest inna – zapewnia pani Małgorzata, która pełni w grupie rolę opiekunki medycznej. – Pamiętasz o cierpieniu, jakie towarzyszy pielgrzymce, i bólu, który łamie, ale gdy w czasie wakacji przychodzi czas ruszyć na Jasną Górę, to po prostu się pakujesz i idziesz. 


Na niektórych pątniczych nogach pojawiły się już pierwsze pęcherze.

– W ubiegłym roku ich nie miałam, a teraz trafiły się już pierwszego dnia – śmieje się Dorota Hinz. – Ale powiadają, że to dobry znak.

Dziś pątnicy dojdą do Wejherowa. Po drodze, w piaśnickich lasach wezmą udział w drodze krzyżowej poświęconej pomordowanym tu w czasie II wojny światowej.

Źródło:
http://hel.naszemiasto.pl/artykul/507654,hel-czestochowa-patnicy-na-trasie-29-pielgrzymki,id,t.html