Hel - Warszawa: Proces Wądołowskiego pod wieloma względami był wyjątkowy
Czwartek, 21-10-2010 Opublikował/a: Urząd Miasta
Liczba wyświetleń: 2235Następna
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Hel - Warszawa: Proces Wądołowskiego pod wieloma względami był wyjątkowy
Profesor Jarosław Warylewski (z lewej), doktor Jacek Potulski i Mirosław Wądołowski (© K. Miśdzioł)
- To system jest zły - mówią obrońcy burmistrza.
- Służby nie mogą prowokować bez żadnych podstaw.
Ten proces jest pod wieloma względami wyjątkowy - twierdzą obrońcy oskarżonego o korupcję burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. To profesor dr hab. Jarosław Warylewski, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, oraz doktor Jacek Potulski. Spotkaliśmy się z nimi w gdyńskiej kancelarii adwokackiej.
- Przed sądem w Warszawie staje dwoje oskarżonych: Beata Sawicka i
Mirosław Wądołowski, ale oskarżony powinien być też system - uważają
Warylewski i Potulski. - W naszej ocenie to tajne służby, CBA,
inspirowały do popełnienia przestępstwa. Czy tak może być? To może
spotkać przecież każdego z nas! Państwo nie powinno kusić, tylko
działać, gdy obywatel sam ma zamiar popełnić przestępstwo.
Przypomnijmy, że była posłanka i burmistrz są oskarżeni o przyjęcie korzyści majątkowych od funkcjonariuszy CBA podających się za biznesmenów. Wądołowski został zatrzymany chwilę po tym, jak dostał teczkę z pieniędzmi. Jak twierdzi, myślał, że to gadżety reklamowe i w ogóle do niej nie zaglądał.
- W orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu uznano, że niedopuszczalne jest karanie osób, którym wręczono korzyść wyłącznie z inicjatywy funkcjonariuszy - mówi dziekan Warylewski. - Instytucja kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej tylko wtedy jest dozwolona, gdy potwierdzamy uzyskane wcześniej wiarygodne informacje o przestępstwie lub zmierzamy do wykrycia sprawcy już popełnionego przestępstwa. A nie gdy tworzymy rzeczywistość. Kompetencje tzw. tajnych służb są zbyt szerokie. My twierdzimy, że CBA nie miało prawa prowadzić takich działań jak wobec burmistrza.
- Jest wiele krajów w Europie, w których takiej prowokacji nie można przeprowadzić - dodaje doktor Potulski.
- Po podobnej sprawie na Litwie zostały zmienione przepisy dotyczące działań służb.
Wyjątkowość toczonego w Warszawie procesu polega na tym ,że wiele rozpraw zostaje utajnionych, choć sprawa budzi od lat bardzo duże zainteresowanie opinii publicznej.
Jak tłumaczą prawnicy, niejawność niektórych rozpraw jest zrozumiała, bo część materiałów w sprawie jest objęta tajemnicą państwową. To nie sąd utajnił te materiały, a szef CBA. Stąd wyłączenie publiczności i mediów.
Warylewski - To powoduje, też to, że pewne dokumenty - a nieraz to setki stron - możemy tylko czytać, nie wolno robić nam z nich notatek. Nawet w trakcie rozprawy nie możemy zapisywać sobie pytań do przesłuchiwanego świadka. A przecież moglibyśmy deponować notatki w kancelarii tajnej: w jaki sposób ograniczyłoby to zasady ochrony tajemnicy państwowej? Doprawdy nie wiadomo. Prawo do obrony jest więc osłabione.
Adwokaci Beaty Sawickiej m.in. z tego powodu zaskarżyli obowiązujące przepisy do Trybunału Konstytucyjnego. Druga zaskarżona do TK kwestia dotyczy świadka incognito.
- Media szeroko rozpisują się o słynnym funkcjonariuszu CBA, znane jest powszechnie jego nazwisko, wizerunek - wylicza dziekan UG.
- A tymczasem na sali odgrywany jest swego rodzaju teatr , aby przepisom stało się zadość. Według obowiązującego prawa, to sam świadek może zrezygnować ze statusu incognito, sąd nie może mu tego nakazać.
Sam sąd, zdaniem naszych rozmówców, potraktował sprawę bardzo poważnie. Przede wszystkim w składzie orzekającym jest aż trzech sędziów zawodowych. Jest to skład wyjątkowy, w zasadzie zarezerwowany dla spraw najtrudniejszych. Ponadto zmieniono właściwość sądu - orzeka sad okręgowy, a nie rejonowy, który z zasady jest właściwy do rozpoznawania spraw korupcyjnych. Czyli orzeka najbardziej doświadczony sąd; jaki można było wybrać.
- W naszym przekonaniu burmistrz jest osobą niewinną. Jest nie tylko ofiarą, ale wręcz przypadkową ofiarą akcji CBA - stwierdzają adwokaci.
- Tyle tylko jednak możemy na ten temat powiedzieć.
Źródło: " Dziennik Bałtycki "
http://www.dziennikbaltycki.pl/fakty24/321986,hel-warszawa-proces- wadolowskiego-pod-wieloma-wzgledami-byl,id,t.html?cookie=1
Przypomnijmy, że była posłanka i burmistrz są oskarżeni o przyjęcie korzyści majątkowych od funkcjonariuszy CBA podających się za biznesmenów. Wądołowski został zatrzymany chwilę po tym, jak dostał teczkę z pieniędzmi. Jak twierdzi, myślał, że to gadżety reklamowe i w ogóle do niej nie zaglądał.
- W orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu uznano, że niedopuszczalne jest karanie osób, którym wręczono korzyść wyłącznie z inicjatywy funkcjonariuszy - mówi dziekan Warylewski. - Instytucja kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej tylko wtedy jest dozwolona, gdy potwierdzamy uzyskane wcześniej wiarygodne informacje o przestępstwie lub zmierzamy do wykrycia sprawcy już popełnionego przestępstwa. A nie gdy tworzymy rzeczywistość. Kompetencje tzw. tajnych służb są zbyt szerokie. My twierdzimy, że CBA nie miało prawa prowadzić takich działań jak wobec burmistrza.
- Jest wiele krajów w Europie, w których takiej prowokacji nie można przeprowadzić - dodaje doktor Potulski.
- Po podobnej sprawie na Litwie zostały zmienione przepisy dotyczące działań służb.
Wyjątkowość toczonego w Warszawie procesu polega na tym ,że wiele rozpraw zostaje utajnionych, choć sprawa budzi od lat bardzo duże zainteresowanie opinii publicznej.
Jak tłumaczą prawnicy, niejawność niektórych rozpraw jest zrozumiała, bo część materiałów w sprawie jest objęta tajemnicą państwową. To nie sąd utajnił te materiały, a szef CBA. Stąd wyłączenie publiczności i mediów.
Warylewski - To powoduje, też to, że pewne dokumenty - a nieraz to setki stron - możemy tylko czytać, nie wolno robić nam z nich notatek. Nawet w trakcie rozprawy nie możemy zapisywać sobie pytań do przesłuchiwanego świadka. A przecież moglibyśmy deponować notatki w kancelarii tajnej: w jaki sposób ograniczyłoby to zasady ochrony tajemnicy państwowej? Doprawdy nie wiadomo. Prawo do obrony jest więc osłabione.
Adwokaci Beaty Sawickiej m.in. z tego powodu zaskarżyli obowiązujące przepisy do Trybunału Konstytucyjnego. Druga zaskarżona do TK kwestia dotyczy świadka incognito.
- Media szeroko rozpisują się o słynnym funkcjonariuszu CBA, znane jest powszechnie jego nazwisko, wizerunek - wylicza dziekan UG.
- A tymczasem na sali odgrywany jest swego rodzaju teatr , aby przepisom stało się zadość. Według obowiązującego prawa, to sam świadek może zrezygnować ze statusu incognito, sąd nie może mu tego nakazać.
Sam sąd, zdaniem naszych rozmówców, potraktował sprawę bardzo poważnie. Przede wszystkim w składzie orzekającym jest aż trzech sędziów zawodowych. Jest to skład wyjątkowy, w zasadzie zarezerwowany dla spraw najtrudniejszych. Ponadto zmieniono właściwość sądu - orzeka sad okręgowy, a nie rejonowy, który z zasady jest właściwy do rozpoznawania spraw korupcyjnych. Czyli orzeka najbardziej doświadczony sąd; jaki można było wybrać.
- W naszym przekonaniu burmistrz jest osobą niewinną. Jest nie tylko ofiarą, ale wręcz przypadkową ofiarą akcji CBA - stwierdzają adwokaci.
- Tyle tylko jednak możemy na ten temat powiedzieć.
Źródło: " Dziennik Bałtycki "
http://www.dziennikbaltycki.pl/fakty24/321986,hel-warszawa-proces- wadolowskiego-pod-wieloma-wzgledami-byl,id,t.html?cookie=1