PL EN DE
herb.png
Hel-poczatek_polski.png
Burmistrz Helu: nie cieszą mnie kłopoty agenta Tomka
Poniedziałek, 24-01-2011 Opublikował/a: Urząd Miasta Liczba wyświetleń: 1120
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Burmistrz Helu: nie cieszą mnie kłopoty agenta Tomka

Rozmawiał Maciej Sandecki
Gazeta wyborcza trójmiasto



Dziwi mnie tylko, że na rozprawach zeznawał w kominiarce, a teraz jego twarz znamy ze wszystkich mediów i okładki książki - mówi Mirosław Wądołowski, burmistrz Helu.

Burmistrz Helu Mirosław Wądołowski

Maciej Sandecki: Znowu jest pan burmistrzem, ale wygrał pan w drugiej turze zaledwie 47 głosami, to naprawdę niewielka różnica. Pana sytuacja jest podobna do sytuacji prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Obaj stoicie pod prokuratorskimi zarzutami o korupcję, obaj mieliście silnych konkurentów i obaj wygraliście o włos.
- I uważam to za swój sukces. Cała kampania wyborcza w Helu prowadzona była pod moją sprawę. Jeden z kontrkandydatów miał nawet plakaty z hasłem: "Bez zarzutów prokuratorskich". W przeciwieństwie do Jacka Karnowskiego, ja konkurowałem w tych wyborach z dwoma silnymi rywalami. W drugiej turze, dwaj moi konkurenci z pierwszej, zjednoczyli siły. Zrobili sobie wspólne plakaty wyborcze, bilbordy, spoty i nakłaniali mieszkańców do nie głosowania na Wądołowskiego. Dużo też było w tej kampanii demagogii. Jeden z konkurentów obiecywał na przykład, że będzie rocznie budował 60 mieszkań i rozdawał je za darmo. Biorąc więc pod uwagę niesprawiedliwe posądzenie o korupcję i tak ostrą kampanię, to naprawdę bardzo się cieszę, że mieszkańcy mi jednak zaufali.

Ale wynik wskazuje, że prokuratorskie zarzuty panu zaszkodziły.

- Oczywiście, wiem, że wielu mieszkańców straciło do mnie zaufanie, ale wygrana w tych wyborach to dla mnie bodziec do udowodnienia im swojej niewinności. W ciągu tych czterech lat chcę to do końca wyjaśnić i odwdzięczyć się mieszkańcom za poparcie. Pewnie wyglądałoby to inaczej, gdyby moja sprawa już się zakończyła, bo powinna.

No właśnie. Czytał pan książkę słynnego agenta Tomka?

- Nie, jeszcze nie miałem okazji. Znajomi przysłali mi jedynie zdjęcie jej okładki mms-em. No ładnie wyszedł na zdjęciu.

Prokuratura wszczęła postępowanie, bo podobno książka zawiera tajne informacje ze śledztw m.in. w pana sprawie.

- No, to z czystej ciekawości zajrzę. Ja agenta Tomka poznałem w 2007 roku, kiedy przyjechał do Helu i podawał się za biznesmena. Widziałem się wtedy z nim dwukrotnie. Potem spotykaliśmy się już tylko na sali rozpraw, ale wtedy jego twarzy widzieć nie mogłem, bo występował jako świadek anonimowy, agent, i miał twarz zakrytą kominiarką. W trakcie zeznań wiele razy zasłaniał się również tajemnicą śledztwa. Teraz się nadziwić nie mogę, kiedy widzę książkę z jego wizerunkiem, jego zdjęcia we wszystkich gazetach. Ostatnio obejrzałem też reportaż telewizyjny o nim, gdzie został przedstawiony jako taki silny, wysportowany facet. A teraz jeszcze ujawnienie materiałów ze śledztw. Ja tego nie rozumiem, nie znam się, ale chyba standardy służb specjalnych powinny być inne. Bycie agentem do czegoś powinno zobowiązywać.

Nie czuje pan satysfakcji, że to teraz on ma kłopoty z prokuraturą?

- Owszem, ten człowiek mnie wrobił, ale ja do niego nie żywię już negatywnych emocji. Nie interesuje mnie. W sądzie mówił na mój temat prawdę, w całej tej akcji przeciwko mnie robił to, co mu zleciło kierownictwo CBA. Nie mam radości, że on ma kłopoty. Stracił pracę w CBA, jest 34-letnim emerytem i postanowił do tej emerytury dorobić, pisząc książkę. Każdy się stara jak może.

Bronisław Komorowski był już w prezydenckiej rezydencji w Helu?

- Według moich informacji, jako prezydent, to jeszcze nie. Kiedyś dawno temu tu był, jako minister obrony i wtedy się poznaliśmy. Swoją drogą muszę wysłać list do kancelarii prezydenta z prośbą o objęcie patronatu nad naszym Międzynarodowym Festiwalem Kultury i Sztuki. Wszystkie dotychczasowe pierwsze damy obejmowały nad nim patronat i brały udział, to już taka tradycja.

A żadnego pisma z kancelarii prezydenta Komorowskiego pan do tej pory nie dostał?

- Było jedno od dyrektora odpowiedzialnego za ośrodki prezydenckie, w którym po raz kolejny pomylono Hel z Juratą. Oczywiście sprostowałem, ale już nie mam siły. Setki razy słaliśmy sprostowania do mediów, że ośrodek znajduje się w Helu, ale bez większego efektu. Tak, ta Jurata zapadła ludziom w głowę, że nawet mieszkańcy Helu się mylą. To przykład jak na naszą świadomość wpływa dzisiejszy skomputeryzowany świat, w którym pewne informacje powiela się na zasadzie kopiuj-wklej.

Sprawa burmistrza Wądołowskiego

Został zatrzymany 1 października 2007 r. pod zarzutem przyjęcia łapówki. Trafił na dwa miesiące do aresztu. Gdy wyszedł, pomagał żonie w biznesie - zaopatrywał nadmorskie restauracje w warzywa, owoce i środki czystości. Wądołowski jest współoskarżonym w tzw. aferze Beaty Sawickiej. On i była posłanka PO mieli wziąć łapówki od agentów CBA, udających biznesmenów. Zapewniali oni burmistrza, że fikcyjna amerykańska firma chce w Helu postawić kompleks hotelowy. Sawicka miała pomagać w transakcji, a burmistrz "ustawić przetarg na sprzedaż działki pod kompleks". Do przetargu nie doszło, a dowodami przeciwko burmistrzowi są nagrania rozmów z agentami-biznesmenami. Burmistrz broni się, że nigdy nie żądał żadnych korzyści dla siebie, że owszem zależało mu na inwestycji, bo była bardzo ważna dla miasta. Przed sądem opowiadał, że agenci wszelkimi sposobami wywierali na niego presję. Mówił również, że wielokrotnie podkreślał w rozmowach z agentami CBA, że nie ma możliwości ominięcia przetargu, na co oni nalegali. Twierdzi, że gdy agent wręczał mu teczkę ze 150 tys. zł łapówki, był przekonany, że w środku są gadżety reklamowe, a nie pieniądze.


Źródło: http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/55,35612,8979927,,,,8982649.html

Wyślij link mailem
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
g+.png
yo.jpg
newsletter-left.jpg
wirus.jpg
kamery-left.jpg
pogoda-left.jpg
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Nd
 
1
2
3
4
5
6
 
1
2
3
4
5
6