PL EN DE
herb.png
Hel-poczatek_polski.png
Tajemnica działki nr 150. Gazeta Wyborcza
Piątek, 27-11-2009 Opublikował/a: Urząd Miasta Liczba wyświetleń: 2593
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Tajemnica działki nr 150

Gazeta Wyborcza z dnia 27.11.2009
Bogdan Wróblewski
Gazeta Wyborcza

Sprawa Sawickiej. CBA oskarża burmistrza Helu o ustawienie przetargu, którego ani w 2007 r., ani do dziś nie było

Według prokuratury burmistrz chciał wpłynąć na plan zagospodarowania działki, by pasował do inwestora. Dał się skorumpować czy działał dla dobra miasta?

Od kilku dni nad tym pytaniem zastanawiają się sędziowie. Bez mediów. Dziennikarze skupili się wcześniej tylko na Beacie Sawickiej, byłej posłance PO. I na tym, co łączyło ją z agentem CBA "Tomkiem", podającym się za biznesmena zainteresowanego inwestycją na Helu. Rozważali: czy Sawicka został przez niego skuszona, nakłoniona do przyjęcia 100 tys. zł? Czy wzięła łapówkę, bo potrzebowała na kampanię wyborczą w 2007 r.? Czy - jak twierdzi - pieniądze te pożyczyła?Gadżety reklamowe od CBA

Dziennikarze zapomnieli o burmistrzu Helu, także oskarżonym.

Mirosław Wądołowski "za ustawienie przetargu na sprzedaż dwuhektarowej nieruchomości na Helu wziął 150 tys. zł łapówki" - czytamy w sprawozdaniu CBA za 2007 r. Ale przetargu na sprzedaż działki w 2007 r. nie było. I nie ma do tej pory. - Chodziło o plan zagospodarowania przestrzennego - prostuje CBA prok. Rafał Maćkowiak, oskarżyciel.

Spójrzmy na zarzuty. Według prokuratury Wądołowski najpierw zażądał od agentów CBA podających się za deweloperów z firmy Avantis korzyści osobistej w postaci zarządzania kompleksem rekreacyjno-wypoczynkowym, który chcieli wybudować. Przyjął od jednego z nich łapówkę - zegarek Omega model de Ville za 8716 zł i 80 gr (CBA wiedziało, że ma słabość do zegarków!). A w finale operacji specjalnej CBA - 1 października 2007 r. - aktówkę Witchen (wartą 659 zł) ze 150 tys. zł w środku.

Burmistrz (lat 52) nie przyznaje się. Twierdzi, że na emeryturę i zarządzanie spa było dla niego za wcześnie. Zegarek i teczkę wziął jako "gadżety reklamowe inwestora", a o pieniądzach w środku aktówki nie wiedział ani ich nie żądał.

Od dwóch rozpraw sąd drobiazgowo bada, jak to z działką nr 150 było. Zeznania świadków - urzędników gminy, architekta od planu zagospodarowania - są zaskakujące.

"Słonecznik" 400 m od morza

Wynika z nich, że działka - 1,59 ha w bardzo atrakcyjnym miejscu, bo ok. 400 m od morza - należała wcześniej do straży granicznej. W 2003 r. została skomunalizowana. Władze Helu chciały ją sprzedać, ale miały problem. Po byłym właścicielu zostało kilka rodzin w dwóch parterowych budyneczkach. Od końca 2004 r., gdy działka była już własnością gminy, obowiązywał dla niej plan zagospodarowania przestrzennego. Pozwalał postawić na działce nr 150 budynek typu mieszkalno-pensjonatowego. Ale lokatorzy protestowali, że się nie wyprowadzą. W spór wdał się poseł PiS Ryszard Kaczyński i zimą 2007 r. pomógł rozwiązać go ugodowo.

Gmina podzieliła działkę na pięć części - dwie wraz z domkami zostawiając lokatorom po straży. Grunt pod przyszłą inwestycję zmniejszył się do ok. 1,3 ha. W czerwcu 2007 r. architekt dostał zlecenie na przygotowanie nowego planu zagospodarowania. W uchwale gminy jest zapis o funkcji hotelowo-pensjonatowej. Wtedy właśnie w działkę postanowiło zainwestować CBA. Zorganizowało kombinację operacyjną o kryptonimie "Słonecznik".

Strategiczne myślenie czy korupcja?

Pośrednikiem między agentami a burmistrzem była Sawicka. To ona przekazała także burmistrzowi karteczki z propozycjami zapisów w planie zagospodarowania działki pod ofertę rzekomego dewelopera (CBA) - budowę kompleksu hotelowego i spa.

Burmistrza obciążają teraz stenogramy rozmów z agentami. Pojedyncze zdania brzmią dwuznacznie: "To, o czym mówiłem, to będzie w planie zagospodarowania", "można wpisać (...), co jakby wyeliminuje konkurencję" - mówi burmistrz.

W jednym ze spotkań z agentem uczestniczył zastępca Wądołowskiego - Jarosław Pałkowski. Wczoraj jako świadek potwierdzał treść nagranej potajemnie rozmowy i tłumaczył: - że działka była perłą w koronie gminnych nieruchomości, władze Helu liczyły, że sprzedadzą ją nawet za ok. 30 mln zł, a za to wybudują kanalizację; - ale nie było innej opcji sprzedaży niż ustny przetarg nieograniczony (wynika to także ze stenogramów, agent nie był z tego zadowolony); - dzięki zmianie planu zagospodarowania i ograniczeniu funkcji mieszkaniowej była szansa, by na działce nie powstał kolejny na Helu apartamentowiec, tylko obiekt usługowy. Co mogło obniżyć cenę za działkę, ale za to dać pracę mieszkańcom, a w przyszłości wyższe podatki.

Świadek wiceburmistrz przekonywał, że zdanie agenta: "Panie Mirku, pamiętajcie, że jak coś wymyślicie, to nasze oszczędności są waszymi oszczędnościami", nie ma korupcyjnych konotacji. Bo trzeba walczyć, by miejscowość miała jak najwięcej korzyści nie tylko na dziś, ale i na przyszłość.

Ale sędzia Hubert Gąsior zapytał: - Dlaczego panowie rozmawialiście o planach zagospodarowania i warunkach przetargu z zainteresowanym inwestorem?

- Takich rozmów było wiele. Dla mnie to było rutynowe spotkanie, a zdarzało się, że inwestor nam podpowiadał ciekawe pomysły z innych swoich realizacji - zeznał Pałkowski. Prokuratora nie przekonał. Na ocenę sądu trzeba poczekać.



http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7301000,Tajemnica_dzialki_nr_150.html
Wyślij link mailem
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
g+.png
yo.jpg
newsletter-left.jpg
wirus.jpg
kamery-left.jpg
pogoda-left.jpg
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Nd
 
1
2
3
4
5
6
 
1
2
3
4
5
6