Będą kontrole nad morzem, Dziennik Bałtycki Nr 165, 16.07.2009
Czwartek, 16-07-2009 Opublikował/a: Urząd Miasta
Liczba wyświetleń: 3519Następna
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
STOART jest jednym z kilku stowarzyszeń zajmujących się pobieraniem opłat z tytułu praw autorskich.
Żąda pieniędzy za publiczne odtwarzanie muzyki z radia lub telewizora od właścicieli hoteli, barów, restauracji, pensjonatów, a nawet niewielkich kwater do wynajęcia. Jeśli oczywiście mają odbiorniki w pokojach dla turystów.
STOART, mniej znany niż np. ZAiKS, jest jednak najaktywniejszy, co w tym roku odczuli już boleśnie m.in. mieszkańcy Półwyspu Helskiego czy Władysławowa. Zaczęli oni dostawać wezwania do podpisania licencji i wniesienia stosownych opłat. Kwaterodawcy przeżyli szok, bo większość z nich o istnieniu STOART-u w ogóle nie wiedziała. Ani tym bardziej o konieczności płacenia, jeśli turysta wynajmujący u nich pokój ma do dyspozycji telewizor lub gdy na barowej ladzie stoi radio. Stowarzyszenie uznaje, że w takich przypadkach odtwarzanie muzyki jest związane z prowadzeniem działalności gospodarczej i podpiera się jednak orzeczeniem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w tej sprawie.
Gdy wezwania od STOART-u grożące pozwami zaczęli otrzymywać helanie, tamtejsi samorządowcy zorganizowali na początku czerwca spotkanie w ratuszu. Inspektorzy stowarzyszenia tłumaczyli mieszkańcom, skąd wynika konieczność uiszczania opłat z tytułu praw autorskich. A następnego dnia podpisywali z tymi, którzy się zgłosili, umowy licencyjne.
Kilka dni później ulotki STOART-u i pisma o zorganizowanie podobnych spotkań trafiły do urzędów w całej Polsce.
- Niektóre nadmorskie miasta odmówiły nam zorganizowania spotkań z mieszkańcami - przyznaje Natasza Niedbałka, inspektor z warszawskiego oddziału STOART. - Powody mogą być różne: sezon, brak odpowiedniego miejsca itp. Ale inne samorządy z nami współpracują. Planujemy w najbliższym czasie przy ich pomocy zorganizować spotkania w Pucku, Kosakowie, Sztutowie i Stegnie. Natomiast na Półwyspie Helskim i w jego okolicach rozpocznie się wkrótce duża akcja kontrolowania punktów gastronomicznych i noclegowych właśnie pod kątem tego, czy ich właściciele mają z nami podpisaną umowę licencyjną.
Potwierdza to Katarzyna Falbierska z Centrum Operacyjnego STOART w Katowicach.
- Od spotkania w Helu minął już ponad miesiąc - mówi przedstawicielka stowarzyszenia. - Zaoferowaliśmy mieszkańcom, którzy sami się do nas zgłoszą, że będą mogli zawrzeć umowy na preferencyjnych warunkach, w trakcie negocjacji. Trochę osób się zgłosiło, dzięki m.in. państwa publikacji. Teraz jednak czas minął i nasi kontrolerzy odwiedzający będą już wzywać do zawarcia umów na gorszych warunkach. Bez preferencji.
Po naszych publikacjach zgłosił się do nas Czytelnik z Władysławowa, który problemy ze STOART-em ma już od dłuższego czasu. Kontroler stowarzyszenia odkrył u niego radio odtwarzające muzykę na ladzie barowej. I zawiadomił policję. Ta skierowała sprawę do prokuratury. Pucka prokuratura umorzyła jednak śledztwo w sprawie odtwarzania w miejscu publicznym utworów muzycznych bez uprawnienia. W uzasadnieniu czytamy m.in., że odtwarzanie muzyki w barze i ewentualne "umilenie" tym czasu klientom nie przekłada się w wyraźny sposób na osiąganą przez właściciela korzyść majątkową.
Tymczasem do Helu dotarły już pisma od kolejnego ze stowarzyszeń reprezentującego artystów - ZAiKS-u. Ten także przypomina o konieczności podpisywania z nim licencji i uiszczania opłat.
- Nie przekazujemy innym organizacjom danych o osobach, które posiadają licencje lub są przez nas kontrolowane - zapewnia Natasza Niedbałka.
Kwaterodawców łatwo jednak namierzyć i przyznają to sami inspektorzy STOART-u. Oto bowiem właściciele pokoi do wynajęcia bardzo chętnie ogłaszają się w internecie i aby zachęcić turystów sami wymieniają, że w pokojach są telewizory.