Andrzej Karweta - jeden z najbardziej zdolnych dowódców armii
Poniedziałek, 19-04-2010 Opublikował/a: Urząd Miasta
Liczba wyświetleń: 2290Następna
PDF
Drukuj
Powrót
Wypowiedz się
Andrzej Karweta - jeden z najbardziej zdolnych dowódców armii
Dziennik Bałtycki 12.04.2010 r.
Wiceadmirał Andrzej Karweta w powszechnej opinii żołnierzy był jednym z najzdolniejszych dowódców nie tylko w Marynarce Wojennej RP, ale w całych polskich siłach zbrojnych.
- Był bardzo otwarty na problemy innych osób, wyjątkowo ludzki, mimo iż był najwyższym oficerem w Marynarce Wojennej, nie stwarzał bariery między sobą a podwładnymi - wspomina wiceadmirała kmdr por. Bartosz Zajda, jego rzecznik i jeden z najbliższych współpracowników.
- Strata Andrzeja Karwety to dla nas cios w samo serce.
Marynarze zapamiętają swojego dowódcę jako osobę wymagającą, nieznoszącą malkontenctwa i niekompetencji, jednak uczciwą i sprawiedliwą.
- Poprzeczkę stawiał wysoko, ale każdemu też doradzał, a za dobrą pracę wynagradzał - mówi Bartosz Zajda. - Krótko mówiąc, tak po ludzku, był po prostu porządnym człowiekiem. Bywałem u niego niemal codziennie. Po meldunkach zawsze był czas na zwykłe, ludzkie rozmowy. Pytał się o zdrowie, o sprawy osobiste, interesowało go, co słychać u mojej rodziny. Nigdy nie zapomnę naszych wspólnych wyjazdów.
Andrzej Karweta nie pochodził z Wybrzeża, urodził się w 1958 r. w Jaworznie. Karierę w wojsku rozpoczął jednak już po ukończeniu liceum ogólnokształcącego, kiedy podjął studia na wydziale dowódczym Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej w Gdyni. Jego pierwszą jednostką był 13 Dywizjon Trałowców 9 Flotylli Obrony Wybrzeża w Helu. W 1986 r. po raz pierwszy został dowódcą na ORP "Czapla", a okręt ten aż dwukrotnie, w 1987 i 1988 r., uznany został za najlepszą jednostkę 9 FOW. W latach 1989-1992 Andrzej Karweta dowodził grupą taktyczną i okrętem ORP "Mewa". W 1992 r. ukończył podyplomowe studia operacyjno-taktyczne na kierunku dowódczo-sztabowym w gdyńskiej AMW i został szefem sztabu w 13 Dywizjonie Trałowców. Już cztery lata później dowodził tym dywizjonem, jednym z jego największych sukcesów było wprowadzenie pierwszej polskiej jednostki, niszczyciela ORP "Mewa", do składu stałego zespołu NATO Sił Trałowo-Minowych Morza Północnego i Bałtyku. Dowodząc zespołem polskich sił trałowych uczestniczył w pierwszej poważnej modernizacji podlegających mu okrętów oraz przyczynił się do powstania pierwszego polskiego niszczyciela min. W 2000 r. podczas ćwiczeń "Baltops" dowodził międzynarodowym zespołem sił trałowych. W 2002 r. skierowano go do pracy w dowództwie Sił Morskich NATO SACLANT w Norfolk w Stanach Zjednoczonych, gdzie pełnił obowiązki polskiego narodowego przedstawiciela wojskowego przy dowództwie SACLANT, był jednocześnie szefem Oddziału Broni Podwodnej. W 2003 r. został z kolei wyznaczony na stanowisko narodowego przedstawiciela łącznikowego przy nowo powstałym Dowództwie Transformacji ACT w Norfolk. Po trzyletniej służbie za granicą wrócił do Polski i objął obowiązki zastępcy dowódcy 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. W 2006 r. skierowano go na Studia Polityki Obronnej w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, a potem także na studia w elitarnej Royal College of Defense Studies w Londynie. Prezydent RP na stanowisko dowódcy MW mianował go 11 listopada, 2007 r. Za jego kadencji Marynarka Wojenna, jako pierwsza formacja polskich sił zbrojnych, objęła dowództwo nad Stałym Zespołem Obrony Przeciwminowej NATO.
Andrzej Karweta pozostał w pamięci marynarzy także jako osoba, która zawsze chciała pomagać innym osobom w potrzebie. Gdy w Marynarce Wojennej RP organizowano akcję zapisywania się do banku dawców szpiku kostnego dla ciężko chorych pacjentów, jako pierwszy, wraz z małżonką, poszedł oddać krew, aby dać przykład innym żołnierzom.
Wiceadmirał Karweta interesował się historią, własnoręcznie sklejał też modele okrętów, znany był z zamiłowania do wycieczek rowerowych i pieszych. Zostawił żonę, dwie córki i syna. Prof. Andrzej Królikowski jeszcze niedawno wręczał dowódcy Marynarki Wojennej RP pierścień Hallera, najwyższe wyróżnienie, jakie można otrzymać od Ligi Morskiej i Rzecznej.
- Był bardzo otwarty na problemy innych osób, wyjątkowo ludzki, mimo iż był najwyższym oficerem w Marynarce Wojennej, nie stwarzał bariery między sobą a podwładnymi - wspomina wiceadmirała kmdr por. Bartosz Zajda, jego rzecznik i jeden z najbliższych współpracowników.
- Strata Andrzeja Karwety to dla nas cios w samo serce.
Marynarze zapamiętają swojego dowódcę jako osobę wymagającą, nieznoszącą malkontenctwa i niekompetencji, jednak uczciwą i sprawiedliwą.
- Poprzeczkę stawiał wysoko, ale każdemu też doradzał, a za dobrą pracę wynagradzał - mówi Bartosz Zajda. - Krótko mówiąc, tak po ludzku, był po prostu porządnym człowiekiem. Bywałem u niego niemal codziennie. Po meldunkach zawsze był czas na zwykłe, ludzkie rozmowy. Pytał się o zdrowie, o sprawy osobiste, interesowało go, co słychać u mojej rodziny. Nigdy nie zapomnę naszych wspólnych wyjazdów.
Andrzej Karweta nie pochodził z Wybrzeża, urodził się w 1958 r. w Jaworznie. Karierę w wojsku rozpoczął jednak już po ukończeniu liceum ogólnokształcącego, kiedy podjął studia na wydziale dowódczym Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej w Gdyni. Jego pierwszą jednostką był 13 Dywizjon Trałowców 9 Flotylli Obrony Wybrzeża w Helu. W 1986 r. po raz pierwszy został dowódcą na ORP "Czapla", a okręt ten aż dwukrotnie, w 1987 i 1988 r., uznany został za najlepszą jednostkę 9 FOW. W latach 1989-1992 Andrzej Karweta dowodził grupą taktyczną i okrętem ORP "Mewa". W 1992 r. ukończył podyplomowe studia operacyjno-taktyczne na kierunku dowódczo-sztabowym w gdyńskiej AMW i został szefem sztabu w 13 Dywizjonie Trałowców. Już cztery lata później dowodził tym dywizjonem, jednym z jego największych sukcesów było wprowadzenie pierwszej polskiej jednostki, niszczyciela ORP "Mewa", do składu stałego zespołu NATO Sił Trałowo-Minowych Morza Północnego i Bałtyku. Dowodząc zespołem polskich sił trałowych uczestniczył w pierwszej poważnej modernizacji podlegających mu okrętów oraz przyczynił się do powstania pierwszego polskiego niszczyciela min. W 2000 r. podczas ćwiczeń "Baltops" dowodził międzynarodowym zespołem sił trałowych. W 2002 r. skierowano go do pracy w dowództwie Sił Morskich NATO SACLANT w Norfolk w Stanach Zjednoczonych, gdzie pełnił obowiązki polskiego narodowego przedstawiciela wojskowego przy dowództwie SACLANT, był jednocześnie szefem Oddziału Broni Podwodnej. W 2003 r. został z kolei wyznaczony na stanowisko narodowego przedstawiciela łącznikowego przy nowo powstałym Dowództwie Transformacji ACT w Norfolk. Po trzyletniej służbie za granicą wrócił do Polski i objął obowiązki zastępcy dowódcy 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. W 2006 r. skierowano go na Studia Polityki Obronnej w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, a potem także na studia w elitarnej Royal College of Defense Studies w Londynie. Prezydent RP na stanowisko dowódcy MW mianował go 11 listopada, 2007 r. Za jego kadencji Marynarka Wojenna, jako pierwsza formacja polskich sił zbrojnych, objęła dowództwo nad Stałym Zespołem Obrony Przeciwminowej NATO.
Andrzej Karweta pozostał w pamięci marynarzy także jako osoba, która zawsze chciała pomagać innym osobom w potrzebie. Gdy w Marynarce Wojennej RP organizowano akcję zapisywania się do banku dawców szpiku kostnego dla ciężko chorych pacjentów, jako pierwszy, wraz z małżonką, poszedł oddać krew, aby dać przykład innym żołnierzom.
Wiceadmirał Karweta interesował się historią, własnoręcznie sklejał też modele okrętów, znany był z zamiłowania do wycieczek rowerowych i pieszych. Zostawił żonę, dwie córki i syna. Prof. Andrzej Królikowski jeszcze niedawno wręczał dowódcy Marynarki Wojennej RP pierścień Hallera, najwyższe wyróżnienie, jakie można otrzymać od Ligi Morskiej i Rzecznej.